Dlaczego język, którego używamy, ma znaczenie dla zbawienia duszy
W dzisiejszym świecie słowo „wartości” rozprzestrzeniło się we wszystkich dziedzinach życia: mówimy o wartościach rodzinnych, wartościach demokratycznych, wartościach społecznych, wartościach chrześcijańskich, a nawet „wartościach firmy”. Ale czy kiedykolwiek zatrzymaliśmy się, by zapytać: co tak naprawdę oznacza „wartość”? I dlaczego zastąpiła ona w naszym języku słowa takie jak „cnota” czy „moralność”?
Ten artykuł ma na celu edukować, inspirować i pomóc w duchowym rozeznaniu, abyśmy nie padli ofiarą manipulacji językowej, która – niezauważalnie – oddala nas od Ewangelii i Tradycji Kościoła. Czas, byśmy spojrzeli prawdzie w oczy: wartości nie są cnotami. Ani moralnością.
1. Krótka historia zdrady języka
Słowo „wartość” (z łac. valere, „być wartym, mieć znaczenie”) nie pojawia się ani w Ewangeliach, ani w listach św. Pawła, ani w klasycznych tekstach Ojców Kościoła. Przez wieki chrześcijańska refleksja moralna mówiła o cnotach – trwałych dyspozycjach duszy do czynienia dobra – oraz o prawie moralnym – obiektywnym, niezmiennym, zapisanym przez Boga w sumieniu człowieka i objawionym w Dekalogu.
Dopiero w czasach nowożytnych, wraz z narodzinami filozofii subiektywizmu i relatywizmu, zaczęto mówić o „wartościach” jako czymś, co każdy człowiek wybiera według własnego uznania. W XIX wieku filozofowie tacy jak Nietzsche i Max Scheler zaczęli używać tego terminu jako alternatywy dla „dobra i zła”. W XX wieku „wartości” stały się neutralnym i ogólnym określeniem tego, co „ważne” – bez osądu moralnego.
2. Cnota: dar i zadanie od Boga
W przeciwieństwie do tego, cnoty są czymś znacznie głębszym. Nie są subiektywnymi wyborami, lecz obiektywnymi doskonałościami duszy, które upodabniają nas do Chrystusa. Św. Tomasz z Akwinu definiuje cnotę jako „habitualną zdolność do czynienia dobra”.
Cnoty dzielą się na:
- Cnoty kardynalne: roztropność, sprawiedliwość, męstwo, umiarkowanie. Są one dostępne dla każdego człowieka przez wysiłek moralny.
- Cnoty teologalne: wiara, nadzieja, miłość. Są one darem łaski i odnoszą nas bezpośrednio do Boga.
Te cnoty prowadzą nas do zbawienia, ponieważ są drogą uświęcenia. Nie są kwestią „gustu”, lecz Bożego planu dla człowieka.
3. „Wartości” – termin zwodniczy i niebezpieczny
Użycie słowa „wartość” nie jest samo w sobie grzechem, ale staje się niebezpieczne, gdy zastępuje pojęcia moralne, rozmywa je lub fałszuje. Oto kilka problemów teologicznych i duszpasterskich:
a) Wartości są subiektywne
Każdy człowiek lub społeczeństwo może mieć „swoje” wartości. Dla jednego wartością jest rodzina, dla innego – „wolność seksualna”. W tym ujęciu nie ma miejsca na absolutne dobro lub zło.
b) Wartości są eufemistyczne
Zamiast mówić, że coś jest niemoralne, grzeszne lub niezgodne z prawem Bożym, mówi się, że „nie wyznaje naszych wartości”. To pozwala unikać jasnych sądów i tworzy kulturę relatywizmu.
c) Wartości mogą usprawiedliwiać zło
Jeśli uznamy za „wartość” autonomię osobistą, możemy usprawiedliwić aborcję, eutanazję czy rozwód. Wszystko zależy od tego, co uznajemy za „wartościowe” – czyli od naszego subiektywnego punktu widzenia, a nie od prawa Bożego.
4. Biblijne spojrzenie: „Biada tym, którzy zło nazywają dobrem”
Bóg nie pozostawia nas w niepewności, jeśli chodzi o moralność. W Księdze Izajasza czytamy:
„Biada tym, którzy zło nazywają dobrem, a dobro złem, którzy zmieniają ciemność na światłość, a światłość na ciemność, którzy zamieniają gorycz na słodycz, a słodycz na gorycz!”
(Iz 5, 20)
Słowo Boże nie zna „wartości” jako pojęcia moralnego. Zna posłuszeństwo, świętość, sprawiedliwość, miłość i wierność. To są realia duchowe, nie kategorie emocjonalne czy kulturowe.
5. Przewodnik praktyczny: Jak rozróżniać cnoty od „wartości”
Oto kilka wskazówek, jak nie dać się zwieść językowi współczesności i żyć moralnie według wiary katolickiej:
a) Mów precyzyjnie
Zamiast mówić „wartość rodziny”, lepiej powiedzieć: „rodzina jest dobrem naturalnym i zamysłem Bożym”. Zamiast „wartości chrześcijańskie”, powiedz „moralność chrześcijańska” lub „cnoty chrześcijańskie”.
b) Ucz dzieci cnoty, nie wartości
W wychowaniu religijnym i moralnym unikaj języka emocjonalnego i relatywnego. Ucz dzieci czym jest roztropność, sprawiedliwość, wstrzemięźliwość, wiara, nadzieja i miłość.
c) Nie oceniaj moralności przez pryzmat wartości
Nie pytaj: „czy to jest zgodne z moimi wartościami?”, ale: „czy to jest zgodne z Ewangelią i nauką Kościoła?”. To zupełnie inne pytanie – i prowadzi do zupełnie innych odpowiedzi.
6. Teologia i duszpasterstwo: odbudować język zbawienia
W duszpasterstwie musimy powrócić do języka Ewangelii i Tradycji. Musimy nazywać rzeczy po imieniu, z delikatnością i miłością, ale bez lęku. Musimy mówić o grzechu, cnocie, pokucie, łasce i życiu wiecznym.
Nie wystarczy promować „wartości rodzinne”, jeśli nie nazywamy grzechem cudzołóstwa. Nie wystarczy mówić o „wartości życia”, jeśli nie uznajemy aborcji za zabójstwo. Moralność chrześcijańska nie polega na promocji wartości, lecz na wierności Jezusowi Chrystusowi.
Zakończenie: wrócić do cnót, by wrócić do Boga
Świat mówi nam: „każdy ma swoje wartości”. Kościół mówi: „Bóg objawił prawo moralne”. Świat mówi: „nic nie jest absolutne”. Kościół odpowiada: „Chrystus jest Prawdą”.
Dlatego dziś, bardziej niż kiedykolwiek, musimy powrócić do języka cnót, Ewangelii i prawa naturalnego, aby nie ulec duchowi tego świata. Nasze zbawienie zależy od tego, czy będziemy żyć nie według „wartości”, lecz według Bożej prawdy.
„Nie bierzcie więc wzoru z tego świata, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu przyjemne i co doskonałe.”
(Rz 12, 2)
Niech Pan da nam łaskę rozeznania, odwagę głoszenia prawdy i pokorę życia zgodnego z Jego wolą – nawet jeśli świat będzie się temu sprzeciwiał.